poniedziałek, 18 marca 2013

Ostatnia klasa SMS Warka.


Mija właśnie dziesięć lat od ostatniego sezonu zespołu pod nazwą SMS Warka. Szkoła Mistrzostwa Sportowego w tej miejscowości swego czasu miała istotne znaczenie w procesie szkolenia dla kilku dzisiejszych znanych ligowców na czele z aktualnymi reprezentantami Polski. Przeniesiona później do Kozienic oraz Władysławowa kontynuuje obecnie tradycje szkolenia centralnego najlepszych juniorów w kraju.

Drużyna Szkoły Mistrzostwa Sportowego istniała od 1996 roku i na celu miała skupienie najzdolniejszej młodzieży z całego kraju. Od początku nie brakowało krytyków takiej drużyny. Uważano za zbędne forowanie młodzieży już na samym starcie karier, wszak porażki na dobrą sprawę nie miały żadnych konsekwencji, co miało mieć już na starcie szkodliwy wpływ na mentalność młodych wówczas uczniów szkoły średniej. Przeciwnicy uważali, że juniorów od początku powinno wrzucać się do jednego worka z seniorami, a nie tworzyć sztuczny parasol ochronny pod przykrywką projektu SMS. Szkoła w Warce istniała do 2003 roku, po czym przeniesiono ją do Kozienic. Do 2002 roku szkoła "wyprodukowała" kilku bardziej lub mniej znanych ligowych koszykarzy na czele z najlepszym absolwentem w krótkiej historii szkoły, Michałem Ignerskim. Poza "Igim" szkołę ukończyli także między innymi Dawid Przybyszewski, Zbigniew Białek, Łukasz Obrzut, Marcin Stefański czy Grzegorz Kukiełka. Stefański kojarzony dziś głównie z graczem od zadań specjalnych jest do tej pory koszykarzem, który zdobył najwięcej punktów w historii szkoły, dokładnie 1344 oczka. Mimo zgromadzenia utalentowanych graczy w jednym zespole z uwagi na pewne ograniczenia wynikające ze szkolnego wieku trudno było liczyć, aby zespół z Warki mógł  liczyć na dobre wyniki w drugiej klasie rozgrywkowej. SMS w swoim ostatnim sezonie w Warce występował w pierwszej lidze i z dwudziestu ośmiu spotkań wygrał ledwie osiem, zajmując ostatecznie w lidze dwunaste miejsce. Oto skład zespołu prowadzonego przez Leszka Marca z sezonu 2002/2003 i ich osiągnięcia w obecnym sezonie równo dziesięć lat później:

Łukasz Koszarek:       02/03   19,6 pkt,    12/13 PLK    11,8 pkt, 3,2 zb, 4,6 as
Wojciech Barycz:       02/03   16,7 pkt,    12/13 I liga    6,1 pkt, 2,9 zb, 0,4 as
Kamil Wójciak:          02/03   15,1 pkt,     12/13 II liga    5,4 pkt, 1,4 zb, 1,1 as
Piotr Stelmach:          02/03   11,5 pkt,    12/13 PLK     5,3 pkt, 2,8 zb, 1,1 as
Paweł Malesa:           02/03   10,5 pkt,    12/13 ------
Tomasz Kęsicki:         02/03     4,1 pkt,    12/13 PLK 
Tomasz Tlałka:           02/03     3,0 pkt,   12/13 II liga    6,6 pkt, 2,6 zb, 1,3 as
Daniel Magdziarz:      02/03     2,8 pkt,   12/13 ------
Piotr Kusper:              02/03     2,7 pkt,    12/13 ------
Marcin Dutkiewicz:    02/03     2,5 pkt,    12/13 PLK     8,3 pkt, 3,6 zb, 0,9 as
Piotr Iwicki:               02/03     1,8 pkt,    12/13 ------
Dawid Obrzut:            02/03     1,3 pkt,   12/13 ------
Tomasz Chojecki:      02/03     1,1 pkt,    12/13 ------
Michał Wróblewski:   02/03     1,1 pkt,    12/13 ------
Jarosław Kolenda:     02/03     1,0 pkt,   12/13 ------
Marcin Wiklik:           02/03     0,7 pkt,    12/13 ------
Bartłomiej Wołoszyn:02/03     0,0 pkt,    12/13 PLK     4,9 pkt, 2,0 zb, 0,4 as

Przez ostatnią dekadę od zakończenia działalności SMS Warka wyraźnie największa karierę zrobił Koszarek, do tej pory pierwszy rozgrywający kadry oraz reprezentant kraju na trzech finałach Mistrzostwach Europy, na swojej pozycji instytucja polskiego basketu. Spore nadzieje wiązano z Baryczem, który zagrał nawet w meczu Nike Hoop Summit i miał być kolejnym Polakiem w NBA, ale po drodze kontuzje oraz nieudany włoski epizod zahamowały jego rozwój. Poza Koszarkiem na przestrzeni dekady w reprezentacji swoje epizody mieli także Stelmach, Kęsicki oraz powoływany na zgrupowania Barycz. Najdłużej na poziomie PLK gra/grał oczywiście Koszarek, ale i utrzymali się w niej z różnym skutkiem do tej pory także Stelmach, Kęsicki, Dutkiewicz, Wołoszyn. W modzie były też wyjazdy zagraniczne w celu kontynuowania karier: Stelmach, Malesa wyjechali szkolić się w NCAA, gracze wysocy jak Kęsicki z Baryczem obrali kierunek włoski (w przypadku tego pierwszego także hiszpański). Zdecydowana większość pozostała jednak w kraju, gdzie próbowała swoich sił w dorosłym baskecie, co udało się jednak nielicznym.

Od początku zdawano sobie sprawę, że największą karierę powinni zrobić dwaj zawodnicy, Koszarek oraz Barycz, a reszta stanowiła ważne, ale tylko zaplecze dla liderów. Koszarek zresztą poza Ignerskim jest najwybitniejszym absolwentem w całej historii istnienia koszykarskiego SMS-u. Kończąc naukę w SMS wielokrotny reprezentant Polski miał 19 lat i mógł już spokojnie grać w drużynie seniorskiej na lepszym poziomie, w tamtym momencie przerastał on już swoich kolegów-młodzieżowców. Jest to bardzo często podnoszony problem także przez specjalistów od koszykówki młodzieżowej (http://www.2takty.com/blogi/sms-dobrze-czyli-zle), czy w tym wieku utalentowany koszykarz powinien "męczyć" się w drużynie bez presji wyniku, gdzie nie zapozna się z poważną rywalizacją. Przykład ostatniej klasy z Warki, gdzie gromadzono jednocześnie młodzieżowych reprezentantów kraju pokazuje, że nie do końca system działał sprawnie, a i wiele się nie zmieniło do tej pory. Jeśli wychodząc ze szkoły utalentowany ponoć (bo tylko tacy powinni trafiać do SMS) dziewiętnastolatek nie potrafi znaleźć sobie na dłużej miejsca nawet w tej drugiej lidze to szkoda na niego pieniędzy z publicznej kasy. Jasne, nawet po NCAA nie wszyscy zostają zawodowymi koszykarzami, jednak jak sama nazwa naszej szkoły wskazuje, należałoby wymagać od jej absolwentów gry chociaż na tym minimalnym poziomie centralnym. Zawodnicy wywodzący się z wareckiej szkoły to dziś osoby w najlepszym wieku dla koszykarza - już doświadczeni, ale względnie młodzi w przedziale 27-29 lat. Z jednej strony duża część nie gra dziś na poziomie nawet drugiej ligi lub nie gra wcale, ale piątka nadal widnieje w składach z PLK, co i tak nie jest takim złym wynikiem. SMS w polskich warunkach nie gromadzi też zawsze najwybitniejszych młodzieżowców, bo gdyby tak było to do wareckiej szkoły powinien uczęszczać w tamtym czasie choćby Tomasz Świętoński.

Absolwenci SMS znajdują się często w trudniejszej sytuacji od swoich rówieśników trenujących w klubach. Mając w koszykarskim CV ukończenie ładnie brzmiącej nazwy "Szkoła Mistrzostwa Sportowego" ma się też na starcie często dobry rok do tyłu, jeśli chodzi o poważne seniorskie treningi. Gdy taki Barycz czy Wójciak szaleli w "młodzieżówce" dla przykładu ich rówieśnicy Krzysztof Szubarga czy Adam Hrycaniuk otrzaskiwali się już w ekstraklasie. Sama idea projektu SMS jest szlachetna, ale "kiszenie" się tam aż do 19. roku życia nie przystaje do realiów obowiązujących w koszykówce. W naszych warunkach powołanie i istnienie szkoły w Warce zbiegło się też z zalewem całej masy zagranicznych graczy pod koniec XX i na początku XXI wieku.   W tych warunkach działalność Szkoły Mistrzostwa Sportowego padła na podatny grunt - gdy większość klubów odpuszczała szkolenie, szkoła jawiła się jako ostatni bastion kompleksowej pracy z młodzieżą i to jeszcze rzekomo najzdolniejszą. Nic dziwnego, że wiązano z tym projektem duże nadzieje na polepszenie jakości szkolenia. Kwestia dyskusyjna czy zostały one do końca spełnione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz