czwartek, 24 stycznia 2013

Koszykówka, Marian Kmita i imperium Polsatu.


Jedno zdarzenie może przewrócić całe zawodowe życie. Czasem krok do tyłu może oznaczać później wielki skok do przodu w stylu legendarnego Carla Lewisa. Cztery minuty jednego meczu PLK nieświadomie być może zbudowały podwaliny pod późniejsze sukcesy Polsatu Sport. 

Trwają finały PLK 1999 roku. Sezon okraszony wieloma transmisjami na kilku kanałach Telewizji Polskiej kończy się wielkim telewizyjnym skandalem. Jak pisał "Super Basket" - na niespełna 4 minuty przed zakończeniem, przy wyniku remisowym, telewizja przerwała relację z szóstego spotkania finału play off koszykarzy pomiędzy Śląskiem a Nobilesem. Mecz mógł przynieść odpowiedź na pytanie, kto będzie mistrzem Polski. Tymczasem zamiast końcówki kibice zasiadający przed telewizorami zobaczyli... reklamy, a następnie "Teleexpress". Może i dziś takie zdarzenie przeszłoby bez wielkiego echa, gdyby ucięto transmisję w lekko niszowej stacji TVP Sport, ale trzynaście lat temu był to przeogromny skandal. Osobą odpowiedzialną za sport w programie 1 TVP był wówczas Marian Kmita. Osoba piastująca bardzo ważną funkcję, ale jeszcze na pewno nie przesadnie znana nawet wśród kibiców sportu. Kmita zachował się honorowo (decyzję o zdjęciu meczu z anteny podjął dyrektor dyżurny TVP) - w związku z włocławską kompromitacją TVP postanowił podać się do dymisji i zrezygnował z funkcji szefa sportu. Nieco wcześniej od wpadki TVP, 16 kwietnia 1999 roku do gry na sportowym rynku wkroczył Polsat, który wykupił tegoż dnia prawa do pokazywania Ligi Mistrzów. Jak to w takich przypadkach bywa, umowa na tak atrakcyjny produkt była pretekstem do stworzenia kanału tematycznego grupy Polsat. Wcześniej "słoneczna" telewizja niezbyt kojarzyła się ze regularnym transmitowaniem sportu, może poza żużlem, z którego relacje i retransmisje w godzinach nocnych w latach 90-tych pojawiały się regularnie. Po zdobyciu kolejnych praw i zbudowaniu sportowej redakcji z prawdziwego zdarzenia, 12 sierpnia 2000 roku został uruchomiony kanał Polsat Sport. Najważniejszą osobą w stacji pociągającą za wszystkie sznurki został bezrobotny wówczas po koszykarskiej wpadce... Marian Kmita.

Bardzo często za wzór dla koszykówki stawia się związek Polsatu z siatkówką. Na początku kanału było jednak zgoła inaczej. Rok 2000 to spora inwestycja w koszykówkę - zakup praw do Euroligi (wyszła wpierw Suproliga) stanowił jeden z najważniejszych elementów w ramówce. Związek basketu z Polsatem trwał dość długo, a oprócz Euroligi transmitowano później także Puchar ULEB i naszą rodzimą ligę. Domowe mecze Śląska Wrocław w Eurolidze transmitowane w otwartej TV4 cieszyły się sporym zainteresowaniem w całym kraju. Do czasu...  Ostatni kontrakt został zawarty z Dominet Bank Ekstraligą na lata 2006-2008, po czym Polsat zrezygnował z koszykówki na swoich antenach. Mimo, między innymi, kultowych już finałów ligi w 2008 roku koszykówka traciła na znaczeniu, a słupki oglądalności były nieubłagane. Mariaż Polsatu z basketem mimo wszystko nie był burzliwy, a wielu sympatyków z szacunkiem odnosiło się do poziomu prezentowanych transmisji. Można było odnieść wrażenie, że nastąpiła pewnego rodzaju tęsknota za polsatowskimi kanałami. Z drugiej strony, by przeprowadzić relację w lepszym stylu niż czyni to do tej pory TVP, wiele nie trzeba... Oczywiście i Polsat nie był bez grzechu - całkiem niedawno Wojciech Michałowicz w programie "As Wywiadu" w Sportklubie opowiadał jak należało (lub narzucano z góry) komentować mecze pewnej drużyny w Eurolidze z Wrocławia. Jeśli jest to prawdą, to takie dziennikarstwo z uczciwością miało tyle wspólnego co Richard Dumas z narkotykową abstynencją.
W zasadzie prawa do krajowych rozgrywek od lat wędrowały tylko na linii TVP-Polsat. Od przejęcia sterów w TVP przez Włodzimierza Szaranowicza wydawało się, że po "zainwestowaniu" w basket w związku z polskimi Mistrzostwami Europy Telewizja Polska na lata będzie miała abonament na krajową koszykówkę.  Od tego momentu minęły cztery lata, a tu niespodziewanie latem ubiegłego roku pojawił się komunikat o prowadzonych rozmowach między PZKosz., a Polsatem. Wpierw podpisano umowę na transmisję z eliminacji reprezentacji do EuroBasketu 2013, które w całości nadawano w sportowych kanałach Polsatu. Dodatkowo wcześniej przeprowadzono relacje na żywo ze sparingów rozgrywanych w kraju. Ku zdziwieniu kibiców nie przełożyło się to na pokazywanie TBL. Spotkało się to trochę z rozczarowaniem. Obiektywnie należy jednak przyznać, że jeśli mecze ligowe, podobnie jak ten Polski w Belgii, miałyby być nadawane w ultraniszowym Polsacie Sport News (tak, jest dostępny w telewizji naziemnej, ale Ci co ją posiadają też go nie oglądają), pies z kulawą nogą by się tym nie zainteresował.

Przez te wszystkie lata wiele się w polskim sporcie zmieniło, ale nie nazwisko szefa sportu w Polsacie, który z pracownika TVP między innymi dzięki jednej nieszczęsnej transmisji otrzymał szansę zbudowania od podstaw nowoczesnego kanału sportowego i został jedną z najbardziej wpływowych osób na polskim rynku medialnym. Ktoś kto nie miał żadnego wpływu na czas transmisji jednego z najważniejszych momentów koszykarskiego sezonu dziś kieruje telewizyjnym imperium, które stać na podejmowanie ryzykownych decyzji biznesowych typu pay-per-view za wątpliwej jakości bokserskie gale. Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że w XXI wieku żaden Polak związany w jakiś sposób z PLK nie był liderem tak silnego zespołu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz