niedziela, 9 czerwca 2013

Pociąg '93 odjeżdża.


Gdy Polska w 2010 roku osiągnęła swój największy sukces w historii koszykówki młodzieżowej i jeden z największych w ogóle, obawiano się, by tylko te talenty nie zostały szybko zmarnowane w krajowej lidze. Tak się nie stało, ale dziś o powtórzeniu wyniku w tym roczniku nie byłoby nawet co myśleć. Nawet liderom kadry dystans do rówieśników stale odjeżdża.

Nigdy cała młodzieżowa kadra, nawet najlepsza, nie jest w stanie w całości zagrać później razem w seniorskiej reprezentacji. Warto więc się skupić szczególnie na liderach, którzy byli przecież w najlepszej piątce mistrzostw świata do lat 17, Mateuszu Ponitce i Przemysławie Karnowskim. Dziś już dorośli 20-latkowie, którzy mimo, że są wysoko w rankingach swoich roczników, takiej furory już nie robią, szczególnie na tle innych prospektów spoza USA. Oprócz Polaków do pierwszej piątki mistrzostw wybrano wówczas Jamesa McAdoo, Bradleya Beala i Kevina Pangosa. Z Amerykanów Beal potwierdza już swoją klasę w NBA, McAdoo na razie gra na prestiżowej uczelni North Carolina Tar Hells, a Kanadyjczyk jest jednym z motorów napędowych Gonzagi Bulldogs. Kolegą Pangosa z kadry w Niemczech był Anthony Bennett. W debiutanckim sezonie 2012/2013 zdobywał dla uczelni UNLV średnio ponad 16 punktów i 8 zbiórek. Nie trzeba jednak studiować i grać koniecznie w NCAA, by być zauważonym w drafcie. W Europie gra kilku koszykarzy z rocznika 1993, których wybór do najlepszej ligi świata prędzej czy później nastąpi. Niekoniecznie w tej grupie mogą być nasze największe talenty od wielu lat.

Zdecydowanym liderem wyścigu o miano najlepszego prospektu rocznika '93 jest Siergiej Karasiew. Skazany na koszykówkę po słynnym ojcu Wasilliju rozwija się w modelowy sposób i co ważne, nie poprzestał tylko na sukcesach w koszykówce młodzieżowej. Zdążył już nawet zdobyć medal olimpijski w Londynie, ale tam jego wkład był jeszcze znikomy. Co innego w lidze rosyjskiej, drugiej pod względem siły ligi w Europie. Karasiew w Triumf Libercy zdobywał w tym sezonie już ponad 16 punktów na mecz! W rozmaitych rankingach jest całkowicie zasłużenie stawiany na pierwszej pozycji. I żywym przykładem, że przejście z młodzieżowca do seniora nie musi być ani trochę bolesne. Poza Karasiewem reszta stawki z rocznika '93 nie ma jeszcze takich osiągnięć. Alex Abrines rozwija się jednak bardzo szybko w Barcelonie Regal. Nie oddają tego jeszcze statystyki, ale z czasem to może być czołowy reprezentant swojego kraju. Sam fakt, że w drużynie prawie samych weteranów dostaje coraz więcej minut, tylko pokazuje jakie nadzieje wiąże z nim Barcelona. Trochę inaczej ma się sprawa z pozostałą dwójką, którą obecnie stawia się przed Ponitką. Dennis Schroeder, awizowany już w tegorocznym drafcie to czarnoskóry niemiecki rozgrywający, który już pełni bardzo istotną rolę w lidze niemieckiej, a dodatkowo błysnął w tegorocznym Nike Hoop Summit, zdobywając w Portland 18 punktów. Playmarker Phantoms Braunschweig i tak był w tym meczu w cieniu pewnego skrzydłowego z Francji. Livio Jean-Charles, który wyróżniał się już na Mistrzostwach Europy do lat 18 we Wrocławiu, w Nike Hoop Summit osiągnął rzadko osiągane w tego typu meczach 27 punktów i 13 zbiórek. Dodatkowo został wybranym już także najlepszym młodym koszykarzem w lidze francuskiej. Schroeder i Jean-Charles szczególnie rozwinęli się w obecnym sezonie. W rankingach ta czwórka bardzo często jest wyżej niż Mateusz Ponitka. I biorąc pod uwagę progres w ostatnim sezonie całej piątki, całkowicie słusznie.

Ponitka i Karnowski nie mogą zaliczyć ostatniego sezonu ani do nieudanych, ale też na pewno nie do rewelacyjnych. Ocena Karnowskiego może być trochę zamglona, bo w pierwszym sezonie poza krajem środkowemu, dodatkowo jeszcze na jednej z najsilniejszych uczelni w kraju, faktycznie może brakować minut do gry. Jeśli jednak sytuacja powtórzy lub będzie zbliżona do tej z ostatnich rozgrywek, patrzenie na centra Gonzagi tylko z uwagi na okres aklimatyzacyjno-ochronny się skończy. Łatwiej więc do zagranicznej czwórki przyrównać Ponitkę. Na pierwszy rzut oka niby wszystko jest w porządku, przecież mało gdzie 19-latek może otrzymywać całkiem sporo minut w Eurolidze. I faktycznie w Eurolidze pokazał się jeszcze w 2012 roku z bardzo dobrej strony. Gdy wydawało się, że w nowym roku pójdzie za ciosem na parkietach PLK, Ponitka jednak już zbytnio nie zachwycał. Nawet problemy ze składem Asseco Prokomem i co za tym idzie, mniejszą konkurencją w składzie, wcale nie wpłynęły specjalnie na zwiększoną rolę w drużynie. Po części być może wynikało to z choroby i przemęczenia, wszak Ponitka w ubiegłe wakacje nie miał praktycznie wolnego. Kadra U-20, eliminacje do EuroBasketu, potem od razu sezon w PLK i Eurolidze. Jednak i tak liczono na więcej. Na parkiecie póki co nie widać, poza zwiększoną masą mięśniową, znaczących postępów w rozbudowie skromnego przecież repertuaru zagrań. 

Dla najlepszego przedstawiciela rocznika '93 w Polsce wyjazd za granicę wydaje się jak najbardziej wskazany. Wymieniane opcje ligi niemieckiej lub Olimpiji Lublany powinny być dobrym rozwiązaniem. Na pochodzącego z Ostrowa Wlkp. 20-latka w Polsce każdy chucha i dmucha, natomiast w Europie jest oczywiście znany, ale ciągle jest jednym z wielu obiecujących. Rokrocznie odbywa się sporo campów, turniejów mistrzowskich w kolejnych kategoriach. Basket nie zna próżni i nikt nie będzie wiecznie pamiętał, że trzy lata temu Polacy byli w czubie swojej kategorii wiekowej. Pojawiają się też pesymistyczne głosy, że wyjazd za granicę wybije poważną koszykówkę z głowy i Ponitka dołączy do coraz dłuższego grona koszykarzy, którzy wracali potem do kraju z podkulonym ogonem. W tym przypadku tak jednak raczej nie powinno być. Z drugiej strony można zawsze przywołać przypadki Adriana Małeckiego czy Dominika Tomczyka. Mając ledwie dwudziestkę na karku pełnili bezsprzecznie większe role w swoich klubach niż Ponitka oraz inny uczestnik Nike Hoop Summit i mający duży potencjał rzutowy Michał Michalak


Skromnych zdobyczy punktowych w wieku 20 lat nie można wiecznie tłumaczyć młodością. Tylko, że gdy Schroeder w pobliskich Niemczech robi furorę, w Polsce pojawia się absurdalna koncepcja stworzenia kategorii wiekowej do 22 lat. Może właśnie w momencie osiągnięcia tej granicy wystrzelą "chłopaczki Szambelana". Na realia Polskiej Ligi Koszykówki to będą wciąż młodzi gracze, a taki Maciej Lampe w tym wieku był już dawno po karierze w NBA. Patrząc na poprzednie lata taki późny "wystrzał" może okazać się potem zgubny - Dardan Berisha też w wieku 22 lat robił furorę w polskiej lidze. Dziś po trzech latach od tamtych wydarzeń gra w składzie BK Peja. I wcale nie chodzi o kooperacje ze znanym poznańskim raperem, tylko o tysiąckroć mniej rozpoznawalny klub ligi kosowskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz