sobota, 1 czerwca 2013

Mecze dwudziestolecia.


Kończą się rozgrywki w Polsce, Europie, NBA. To znak, że do EuroBasketu zostało już nie tak wiele czasu, jakby mogło się wydawać. Na polską koszykówkę narzekać można pewnie bez końca. Ale i tutaj następowały w chudych latach zdarzenia związane z EuroBasketem, które będą pewnie wspominane przez lata, aż do jakiegoś w końcu znaczącego sukcesu. Może wszystkie przyćmi kadra Dirka Bauermanna już we wrześniu.

W ostatnich dwudziestu latach Polska, poza chwilowymi wyjątkami, była z reguły na uboczu wielkiej europejskiej koszykówki w wydaniu reprezentacyjnym. Po 1991 roku reprezentacja grała tylko na mistrzostwach Europy w 1997 i potem 2007, 2009 i 2011 roku. Cztery turnieje to liczba mało imponująca i pokazująca w jakim miejscu byliśmy przez te wszystkie lata w kontynentalnej koszykówce. W przeciwieństwie do koszykówki klubowej, która na przełomie wieków i na początku nowego tysiąclecia broniła honoru naszego rodzimego basketu. Mimo ogólnie kiepskiego okresu kilka zdarzeń na trwałe zapisało się już w historii krajowej koszykówki ważnymi zgłoskami. Pojedyncze mecze pokazały również jaki potencjał drzemie w tym sporcie. Rzekomo od lat nie wzbudzająca zainteresowania reprezentacja była na ustach całej Polski w czasie ostatniego EuroBasketu. 

Polska vs. Litwa 1996

Mecz, który zapoczątkował w pewnym stopniu nową erę w polskiej koszykówce kojarzącą się z Maciejem Zielińskim, Adamem Wójcikiem, Dominikiem Tomczykiem. Trwały eliminacje do EuroBasketu '97, a przed meczem z Litwą dochodziło do przykrych niespodzianek jak porażka z Belgią w Zielonej Górze. Aby zachować jakiekolwiek szanse na wyjście z grupy trzeba było wygrać z Litwą. Na pierwszy rzut oka wydawało się to niewykonalne, bo była to drużyna, która ledwie kilka miesięcy wcześniej zdobyła brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Atlancie. Z drugiej strony, brakowało też kilku kluczowych graczy, którzy występowali w tym czasie w NBA jak przede wszystkim Arvydas Sabonis i Sarunas Marciulonis. Były to jeszcze czasy, kiedy eliminacyjne kampanie były zbliżone do tych piłkarskich i mecze rozgrywano przez dłuższy okres, a nie tak jak teraz, wyłącznie w wakacje. Ostatecznie nie dość, że podopieczni Eugeniusza Kijewskiego wygrali, to odrobili jeszcze 12-punktową stratę ze spotkania na Litwie. Spotkanie bez cienia przesady można nazywać kultowym, zwłaszcza, że bez niego nie byłoby później awansu na hiszpańskie parkiety, nostalgii za tymi mistrzostwami i "pokoleniem 97". A może nawet całego boomu na krajową koszykówkę, jaki niedługo później nastąpił.


Polska vs. Litwa 2009

Trzynaście lat po wydarzeniach w Białymstoku mecz z Litwą w czasie EuroBasketu odbywał się już w zupełnie innych warunkach. Dla nas był to najważniejszy mecz od... 1997 roku, podczas gdy Litwa od tego czasu o mały włos nie pokonała na Stanów Zjednoczonych w Sydney, zdobyła brąz na igrzyskach oraz mistrzostwo Europy w Szwecji. Mały, ale przyzwyczajony do gry o wielką stawkę kraj pod względem doświadczenia wyprzedzał Polaków o kilka długości. Mając w grupie na ME 2009 Litwę, Bułgarię i Turcję potrzebne były chociaż dwa zwycięstwa, by zachować później realne szanse na awans do pierwszej ósemki. Rozpoczęło się planowo od zwycięstwa z Bułgarią, więc cel minimum został już wykonany. Po porażce Litwinów z Turcją oczywiste było, że kto wygra we Wrocławiu, ma już zapewnioną drugą pozycję w grupie. I tak oto 8 września 2009 roku polska reprezentacja odniosła największy sukces od dwunastu lat. Wygranie meczu z sąsiadami nie było ani trochę przypadkowe, Polacy zaprezentowali świetny basket, zdecydowanie górując nad Litwinami. Później okazało się zresztą, że w całych mistrzostwach nie byli oni sobą. Kompletnie byli bez formy, ale nie umniejsza to w żadnym stopniu sukcesowi odniesionemu w Hali Ludowej. Z kolei dla nas to był ostatni chlubny moment mistrzostw, a później nastąpiły wyłącznie same porażki. Zwycięstwo z Litwą pokazało też jaki uśpiony potencjał żyje w koszykówce. Wystarczyły dwa zwycięstwa, z Bułgarią i Litwą, by zainteresowanie zespołem i mistrzostwami znacznie wzrosło. Niestety nastąpiło też zupełnie niezrozumiałe pompowanie balonika (głównie ze środowisk, które na co dzień nie zajmują się tym sportem), który szybko pękł. Ogólna ocena występu jest raczej średnia, zespół nie zawiódł, ani specjalnie nie zaskoczył. Zwycięstwo nad Litwą pozostaje jednak na górnych pozycjach spektakularnych wyczynów polskiej reprezentacji w ostatnich dwudziestu latach.


Polska vs. Turcja 2011

Ostatni EuroBasket. W dużym stopniu grała tam tak naprawdę Polska B. Z pierwszej piątki EuroBasketu 2009 - Krzysztof Szubarga, David Logan, Michał Ignerski, Maciej Lampe, Marcin Gortat na ziemię litewską nie pojechał nikt! Słynne słowa Marcina Gortata o nauce i przegrywaniu meczów 20 punktami do dziś są obiektem drwin z podkoszowego Phoenix Suns. Skład zespołu, grupowi rywale (mistrzowie Europy, srebrni i brązowi medaliści mistrzostw świata) nie wróżyły niczego innego jak szybkiego powrotu do kraju. Obawiano się tylko, żeby Polska nie skompromitowała się, bo przy całym szacunku, ale jeśli Piotr Szczotka był kapitanem i jednocześnie miał być "plastrem" na czołowych strzelców Europy, to można się zastanawiać czy to faktycznie Mistrzostwa Europy czy jakiś zwykły mecz w PLK. Już sam debiut zaskoczył: porażka po niezwykle zaciętym meczu z Hiszpanią sama w sobie nie była oczywiście żadnym zaskoczeniem, ale rozmiary porażki i sama gra już tak. Nikt jednak nie brał tego poważnie, uważano głównie, że Hiszpanie po prostu zlekceważyli rywala i oszczędzali siły przed cięższymi meczami. Do meczu z Turcją przyszła jeszcze planowa i wysoka porażka z Litwą oraz wymęczone zwycięstwo z Portugalią. Ten ostatni mecz nie wróżył niczego dobrego przed spotkaniem z Turcją. Nic bardziej mylnego. 4 września 2011 roku wydarzyła się jedna z największych sensacji całego polskiego sportu w XXI wieku. Polska pokonała wicemistrzów świata naszpikowanych graczami z NBA. Po dwóch latach te wydarzenia brzmią jeszcze bardziej abstrakcyjnie. Nad Ersanem Ilyasovą, koszykarzem wybieranym już graczem tygodnia w NBA i zarabiającym obecnie 8 milionów dolarów rocznie, skutecznie rzucał Dardan Berisha, obecnie gracz zespołu grającego w lidze z... Kosowa. A wcześniej kluczową trójkę rzucił Piotr Pamuła, wówczas pierwszoligowiec, a ostatnio rzucający średnio tylko ponad 3 punkty w PLK. Jeśli są jakieś zdarzenia, które trudno logicznie wytłumaczyć, mecz Polska - Turcja powinien znaleźć się w czołówce. 


Huśtawka formy zespołu Alesa Pipana w czasie litewskich mistrzostw była ogromna. Gdy po zwycięstwie nad Turcją, o którym informowały wszystkie serwisy w Polsce, dzień później przyszła porażka z Wielką Brytanią, a raczej duetem Luol Deng - Joel Freeland, cały wcześniejszy wysiłek poszedł na marne. I zwycięstwo nad Turcją, podobnie jak dwa lata wcześniej z Litwą, praktycznie nic nam nie dało. Podobne emocje jak przed dwoma laty mogą nastąpić już na początku września. Terminarz kadry podczas tegorocznego EuroBasketu jest tak zbudowany, że praktycznie każdy kolejny mecz będzie o wszystko. Jeśli skład będzie najmocniejszy z możliwych, z Czechami i Gruzją nie może być innego wyniku niż zwycięstwo. Później nastąpi być może kluczowy mecz z Chorwacją. I kolejne dwa - z wicemistrzem olimpijskim i gospodarzem. Są łatwiejsze grupy na tym turnieju. Jednak jeśli uda się awansować do drugiej rundy, jest duże prawdopodobieństwo, że do powyższej i dość skromnej listy pojedynczych triumfów będzie można dopisać kolejny. I może w końcu taki, który na mistrzostwach nie okaże się na końcu sukcesem bez większego znaczenia. Ostatnie zwycięstwo nad znaczącą drużyną, które później coś znaczyło, nastąpiło w pamiętnym 1997 roku w meczu z... Chorwacją (77-76). Powtórka z historii po szesnastu latach cały czas możliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz