czwartek, 17 kwietnia 2014

„Młode Wilki” ACB.


Liga hiszpańska „wyprodukowała” i wypuściła w koszykarski świat już wielu świetnych zawodników. To na Półwyspie Iberyjskim zaczynali między innymi Pau Gasol, Serge Ibaka, a niewykluczone, że do NBA w najbliższym czasie dołączy kolejne pokolenie koszykarzy, którzy w obecnym sezonie występują na parkietach ligi ACB.

Dziś jeszcze ACB ma twarz Juana Carlosa Navarro, Rudy’ego Fernandeza, ale za moment może się to zmienić, bo młodzi koszykarze w wieku 17-21 lat będą coraz mocniej napierać na swoich starszych kolegów. Trzeba pamiętać, że w tak silnej lidze młodym dużo trudniej debiutować w pierwszym składzie. Tyczy się to wszystkich, nawet młodzieżowych mistrzów kontynentu z Hiszpanii, którzy mimo na pewno posiadania ogromnego talentu muszą jeszcze sporo pracować, żeby zasłużyć na swoje miejsce w rotacji. Tym bardziej trzeba docenić tych, którzy mimo bardzo młodego wieku zdążyli nie tylko przebić się do pierwszego składu, ale czasami nawet pełnić tam jedną z czołowych ról. W lidze ACB jest kilka takich przypadków koszykarzy, o których niebawem zapewne usłyszy cały koszykarski świat.

Alex Abrines wraz z Danielem Diezem jest najstarszym z grona „młodych wilków”. Abrines i Diez mają po 21 lat, grają w dwóch wielkich klubach – Abrines w Barcelonie, Diez w Realu Madryt, ale ich rola w słynnych zespołach jest już zupełnie inna. Obdarzony większym talentem Abrines eksplodował na całego przed trzema laty, kiedy na mistrzostwach Europy do lat 18 rozgrywanych we Wrocławiu poprowadził Hiszpanię do tytułu, a sam został za to nagrodzony nagrodą MVP turnieju. Od sezonu 2012/2013 występuje w Katalonii i im więcej czasu tam przebywa, tym jego rola w zespole wzrasta. W obecnym sezonie Abrines spędza na parkiecie średnio 19 minut oraz zdobywa 6,8 punktów na mecz. Może nie jest to liczby powalające na kolana, ale to jest specyfika obecnej Barcelony. W tej drużynie jest spore zbilansowanie, Xavi Pasqual stara się dość równomiernie rozkładać minuty gry, co przekłada się też na fakt, iż osiągnięcia statystyczne koszykarzy Barcelony indywidualnie nie powalają. Abrines jednak mając w składzie ogromną konkurencję wielokrotnie już wychodził w pierwszej piątce jednego z najlepszych klubów w Europie. Pozostaje tylko pytanie jak długo jeszcze będzie grał w Europie. Abrines przecież już został dostrzeżony w NBA, gdzie w drafcie w ubiegłym roku został wybrany z 32. numerem przez Oklahomę City Thunder. Tak więc dziś jeszcze jest partnerem Navarro, ale trzeba się przyzwyczajać, że za jakiś czas będzie biegał w tej samej koszulce co Kevin Durant.


W seniorskim baskecie takimi osiągnięciami nie może się pochwalić jeszcze Daniel Diez. 21-latek, który w koszykówce juniorskiej zdobył cztery medale mistrzostw Europy, jeszcze musi poczekać na większą szansę w swoim Realu Madryt. Na razie w stolicy Hiszpanii pełni uzupełnienie składu, ale to jest zawodnik, który od dobrych kilku lat uchodzi za jeden z najlepszych europejskich prospektów z rocznika 1993. Jeśli nawet nie przebije się na stałe do Realu, można być pewnym, że znajdzie sobie spokojnie miejsce w wielu innych bardzo dobrych zespołach. Przed obecnymi rozgrywkami powrócił z wypożyczenia do Madrytu i w ACB spędza na boisku średnio 12 minut, w czasie których zdobywa 3,5 punktów. Z juniorskiej kadry to właśnie na Abrinesa i Dieza były zwrócone oczy większości koszykarskich skautów. Dziś Abrines jest o krok dalej, ale na pewno w następnym sezonie rola urodzonego w Madrycie zawodnika będzie w Realu już nieco większa.

W ACB nie występują tylko hiszpańskie talenty. Dość szybko ściąga się koszykarzy, którzy w swoich rocznikach uchodzą za najlepszych w Europie i jednych z najlepszych na świecie. Taki opis pasowałby do skrzydłowego Barcelony, który do 2012 roku występował w rodzimej Chorwacji. Mario Hezonja, bo o nim mowa, to urodzony w 1995 roku wielki talent, który z rok starszym Dario Sariciem ma przywrócić za jakiś czas blask reprezentacji Chorwacji z pamiętnej dla tego kraju pierwszej połowy lat 90-tych. Hezonja mimo tak młodego wieku coraz śmielej radzi sobie w Barcelonie. Średnio na parkiecie przebywa od początku sezonu 12 minut, ale ostatnio otrzymywał znacznie więcej czasu na pokazanie swoich umiejętności. W spotkaniu 23. kolejki potrafił nawet rzucić 26 punktów, będąc najskuteczniejszym graczem zespołu. Podobnie jak Abrines i Diez, także i Hezonja ma już pokaźną listę trofeów z koszykówki młodzieżowej. Między innymi to on poprowadził Chorwację do mistrzostwa Europy Under-16 w 2011 roku, kiedy został zresztą wybrany MVP turnieju. Kluby NBA mają go już od jakiegoś czasu na celowniku i kwestią czasu jest, gdy wpierw zostanie wybrany w drafcie, a następnie zagra w najlepszej lidze świata. W przypadku Hezonji to wydaje się po prostu nieuniknione.


Rówieśnikiem Hezonji jest Kristaps Porzingis. Łotysz nie może pochwalić się aż takimi sukcesami w koszykówce młodzieżowej, ale wynika to z racji występowania w reprezentacji nieco słabszej niż Hiszpania czy Chorwacja. Za duży sukces należy jednak uznać czwarte miejsce, które Łotwa zdobyła w ME do lat 18 rok temu. Tam twarzą zespołu był właśnie Porzingis, który zasłużenie znalazł się w piątce najlepszych zawodników turnieju. 19-latek występujący już od kilku lat w Cajasol Sevilla robi stałe postępy, co pokazuje w obecnym sezonie. Średnio zdobywa ponad 6 punktów w ciągu 14 minut i już widać, że nie tylko reprezentacja Łotwy, ale i duże większe kluby niż Cajasol będą miały w przyszłości z niego wiele pożytku. Wystarczy pod lupę wziąć ostatnią kolejkę: Cajasol przegrał co prawda u siebie z Realem, ale to ledwie 19-letni dzieciak był bohaterem spotkania. Porzingis trafiał prawie wszystko i w dużym stopniu dzięki jego postawie Cajasol dość długo liczył się w grze w starciu z Realem. Łotysz zdobył 20 punktów w zaledwie 20 minut gry. W Madrycie i nie tylko na pewno na długo zapamiętają ten występ i kto wie, czy w przyszłości Porzingis nie założy koszulki mistrza Hiszpanii, gdy w Sewilli zrobi się już dla niego nieco za ciasno.  Być może trafi jeszcze wyżej (NBA), bo tacy europejscy giganci (212 cm) z umiejętnością rzucania za trzy w Stanach Zjednoczonych zawsze są w cenie.

Najszybciej z umownie nazwanej grupy „młodych wilków” z ACB na amerykańskie parkiety trafi Domantas Sabonis. Syn słynnego Arvydasa Sabonisa pracuje już na własną karierę, choć na razie z racji wieku nie pełni jeszcze wielkiej roli. Unicaja Malaga to czołowy klub ACB, występował w tym sezonie w Eurolidze, tak więc Sabonis w tak młodym wieku (urodził się w 1996 roku) sporo już zdążył doświadczyć. W przeciwieństwie do wyżej opisanych koszykarzy nie ma medali w międzynarodowym baskecie na poziomie młodzieżowym, choć ma jeszcze cały czas szanse je zdobyć. W ACB dopiero stawia pierwsze kroki, bo debiutował w październiku 2013 roku. Na razie najlepszy występ zaliczył w ostatni weekend, kiedy przeciwko Bilbao Basket rzucił 10 punktów w ciągu 18 minut gry. Jego średnie z całego sezonu w tych elementach są mniejsze – odpowiednio 2,8 punktów w ciągu 11 minut przebywania na parkiecie. Na tą chwilę trudno jeszcze jednoznacznie wskazać, czy Sabonis dorówna pod względem kariery do słynnego ojca. Na pewno jest na razie od niego dużo niższy, ale wzrost 207 cm może się jeszcze w najbliższych latach zmienić. Zmienić się powinna w najbliższym czasie przynależność klubowa młodego Sabonisa. Litwin według ostatnich doniesień zwiąże się z uczelnią Gonzaga Bulldogs i tam od jesienie będzie kontynuował swoją koszykarską karierę. Łatwiej do NBA trafić z NCAA i być może z tego założenia wychodzi 18-latek i jego słynny ojciec. Póki co do końca sezonu ma szansę jeszcze na zdobycie medalu w lidze ACB. Byłby to piękny start seniorskiej kariery.

Abrines, Diez, Hezonja, Porzingis, Sabonis – dziś można ich oglądać (jeszcze) na parkietach ACB, ale kwestią czasu jest, kiedy przynajmniej część z nich trafi do klubów NBA. Dziś jeszcze na starcie karier, ale zaraz z impetem będą „wygryzać” ze składów koszykarzy urodzonych na początku lat 80-tych. Bardzo ciekawe, który osiągnie z nich najwięcej w dorosłym baskecie. Stawiam na Mario Hezonję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz