niedziela, 18 maja 2014

Piekiełko w grodzie Bachusa.


Janusz Jasiński w Tauron Basket Lidze jest tak naprawdę od niedawna, ale miał już tyle kontrowersyjnych pomysłów i wypowiedzi, że mógłby obdzielić nimi wszystkich innych ligowych prezesów razem wziętych. Mało kto obecnie w TBL budzi tak skrajne emocje jak najważniejsza osoba w Stelmecie Zielona Góra.

Szkoda, że ogromna praca Janusza Jasińskiego, którą rozpoczął jeszcze, gdy zielonogórski basket był na dnie, jest dziś w cieniu różnego rodzaju "aferek", które co jakiś czas regularnie wychodzą z Zielonej Góry. Tylko, że sam Pan Jasiński chyba jest temu najbardziej winien. Szef rady nadzorczej spółki SSA Grono z koszykówką w Zielonej Górze związany jest od 2001 roku. Była ona wówczas w tym mieście w stanie agonalnym, kiedy Zastal zaliczył dwa razy z rzędu spadki - wpierw z PLK, a w sezonie 2000/2001 z pierwszej ligi. Jasiński to nie facet przywieziony z zewnątrz w teczce, tylko człowiek bez którego na pewno nie byłoby dziś mistrzostwa Polski, występów w Eurolidze, koszykarzy grających za naprawdę konkretne pieniądze w ledwie 120-tysięcznym mieście. Tego nikt Januszowi Jasińskiego nie odbierze. Zasłużył się niesamowicie, to jest niezaprzeczalny fakt. Na tym można byłoby zakończyć. Można byłoby, gdyby nie druga strona właściciela Stelmetu Zielona Grona. Strona budząca coraz więcej mieszanych uczuć.

Jasiński do pieca dorzucił w weekend, kiedy wydał zakaz rozmawiania przez koszykarzy ze znanym w Zielonej Górze redaktorem Jackiem Białogłowym z Radia Zachód. Mamy rok 2014, a właściciel klubu próbuje stosować metody rodem z poprzedniego systemu politycznego w Polsce. Można wszystko ładnie ubrać w słowa i teraz twierdzić coś w stylu "nie wprowadzam cenzury, tylko pewne standardy, które dotyczą każdego", ale przekaz tej "dyplomatycznej nowomowy" wydaje się jasny: będąc przy klubie nie można o nim pisać źle. Radia Zachód nie słuchałem już dawno, ale dobrą dekadę temu pamiętam jak zawsze różne mecze w wielu dyscyplinach relacjonował Jacek Białogłowy. Bo wprowadzenie jakiegoś "bana" na rozmowy to jedno, ale potraktowanie akurat tego człowieka jak trędowatego to druga kwestia. Białogłowy to nie jest pierwsza lepsza postać, tylko pewnie jedna z najbliższych, jeśli nie najbliższa do tej pory osoba wokół klubu, która nie pojawiła się przy drużynie w momencie sukcesów, tylko była tu dużo wcześniej. Ktoś powie, że właściciel miał takie prawo. Oczywiście Jasiński miał absolutne prawo podjąć taką decyzję, ale niech w klubie się potem nikt nie dziwi, że Stelmet znów po raz kolejny nie będzie miał dobrej prasy.

Nie można nie zauważyć, że problemy w Zielonej Górze są. W pierwszym sezonie po awansie klub budził jeszcze sympatię w Polsce, ale później między innymi po buńczucznych wypowiedziach szczególnie właściciela Jasińskiego pozytywny PR wokół klubu coraz bardziej siadał. Pewnie dlatego liczba widzów w hali CRS nie jest obecnie rewelacyjna, mimo posiadania przecież coraz silniejszego zespołu. Tym bardziej w momencie, gdy ta atmosfera nieco siadła, ciekawość, ale i zaskoczenie budzi koncepcja zbudowania wokół klubu stowarzyszenia kibiców opartego o model znany z piłkarskich klubów - FC Barcelony czy Benfiki Lizbona. Chodzi o "socios", czyli fanów, którzy z jednej strony płacą składki na rzecz klubu (oprócz normalnych biletów na mecze), a z drugiej mają realny wpływ na władzę w klubie. Ciekawy pomysł, tylko nie wmawiajmy ludziom, że Stelmet będzie drugą Barceloną, gdzie ludzie będą bić się przed sezonem o karnety lub z 8 milionami euro zagra w Final Four. Zresztą pierwszym prezesem stowarzyszenia kibiców został... Janusz Jasiński. Nigdy nie miałem przekonania do tworzenia inicjatyw fanowskich, które wychodzą bezpośrednio od władz klubowych, a nie oddolnie od samych kibiców. Władza w klubie, władza w stowarzyszeniu kibiców? Tak luźno porównując, przypomina to maniaka kontroli, który otrzymał władze absolutną.

Pomysły Pan Jasiński ma nietuzinkowe, można je jakoś rozważać, dyskutować o nich, ale wystarczy jego jedna wypowiedź, a przeciwko Stelmetowi po chwili jest pół koszykarskiej Polski. Wielu było już takich prezesów w polskim sporcie, co to weszli z przytupem, przy czym po pewnym czasie znikali. Zielona Góra to jedno z nielicznych miast w Polsce, w którym koszykówka była i jest praktycznie zawsze pod względem popularności przed piłką nożną, siatkówką i innymi dyscyplinami halowymi. Dobrze jest mieć marzenia o Final Four, ale w ten weekend Stelmet przegrał mecz nie w Final Four, tylko w półfinale TBL przy kiepskiej frekwencji we własnej hali. Po raz kolejny play-offy w Zielonej Górze nie przebiegają w sielankowej atmosferze. Wszyscy pamiętają poprzedni rok i zawieszenie Waltera Hodge'a. Czy w południowej stolicy województwa lubuskiego nie może być w najważniejszej części sezonu tak po prostu normalnie bez zbędnych "aferek", które budzą zniesmaczenie w całej Polsce?

3 komentarze:

  1. Szanowny Pan Autor niestety poszedł na skróty, a jak mawia się w Zielonej także po bandzie. Szkoda, że nie zauważył szerszego kontekstu. Zastanawiające jest także po co napisał ten tekst. Dla pieniędzy i żeby wsadzić przysłowiowy kij to oczywiste. Ale to nie są łamy brukowca, tylko blog do tej pory przyjazny szeroko pojętej koszykówce. Skoro zajmuje się tematem skądinąd wspaniałego sportowego dziennikarza to lepiej byłoby aby przed wydaniem sądu zbadał sprawę. Nie wiemy czym dziennikarz podpadł właścicielowi Stelmetu, który wcześniej traktował go wyjątkowo. Tak naprawdę chodzi tylko o to, że koszykarze odmawiają komentowania spraw poza meczowych, a szczególnie rozwijania wątków plotkarsko-sensacyjnych psujących atmosferę wokół drużyny. Wywiady po meczu są jak zwykle, więc o co kruszyć kopie?
    Sprawę Hodge'a rzeczywiście wszyscy pamiętają, ale akurat Autor chyba już zapomniał dlaczego władze klubu go wtedy zawiesiły i jaki był tego pozytywny skutek. Takie działania są być może nowością w naszym sporcie, ale nie są niczym nowym w nowocześnie zarządzanym biznesie jakim ma być także koszykówka zawodowa w Polsce.
    Nie ma nic złego w pomyśle Barcelony a wręcz przeciwnie, należy takie pomysły wspierać w odróżnieniu od bezkrytycznego sponsoringu spółek skarbu państwa.
    Proponuję aby Autor w przyszłości bardziej skupił się na faktach i dał sobie spokój z przywoływaniem porównań do realnego socjalizmu, bo tylko sam sobie wystawia podobną ocenę.
    Życząc wspaniałych wrażeń koszykarskich w pozostałych meczach o mistrzostwo Polski liczę na następne artykuły na nieco wyższym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
  2. żenująca zazdrość i nienawiść wyłania się z wypowiedzi autora

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy z 21 maja:

    Za ten tekst, jak także za pozostałe tutaj nie zobaczyłem i zapewne nie zobaczę złamanego grosza, to jako drobne wyjaśnienie na słowa, że tekst powstał dla pieniędzy. Nie jest to żadne wsadzanie kija w mrowisko. Czy jesteś osobą z Zielonej Góry? Nie miałem zamiaru "naskoczyć" na prezesa, ani już tym bardziej na klub, który zasługuje na wielką pochwałę za to co zrobił nie w ostatnich dwóch latach, ale w ostatnich co najmniej dziesięciu latach, kiedy wygrzebano ten zespół z pierwszoligowych odmętów. Tylko wystarczy porozmawiać trochę z osobami spoza miasta i czyny Pana Jasińskiego nie są już tak pozytywne oceniane. W dużej części jak na Polskę buduje koszykarskie imperium, ale pewne słowa, zachowania po prostu nie przystoją. Szkoda, bo Janusz Jasiński swoimi działaniami mógłby dawać przykład pozostałym i być twarzą jak rozruszać koszykarski biznes. A czego ma być twarzą? Machania szabelką przed resztą klubów lub lokalnym dziennikarzem? Gorącymi dyskusjami z kibicami przeciwnego zespołu lub ostrymi wypowiedziami? W wywiadach często mówi rzeczowo, konkretnie, ale czasami po jednym wypowiedzianym zdaniu nie wiadomo, czy to, aby na pewno była najważniejsza persona w euroligowym klubie. Szanuję dokonania Janusza Jasińskiego, ale sama sytuacja z lokalnym dziennikarzem została w całej Polsce odebrana negatywnie. Mój głos w tej sprawie na pewno nie jest odosobniony.

    Anonimowy z 4 czerwca:

    W którym miejscu prezentuje tutaj zazdrość i nienawiść? Nienawiść do czego, bo kompletnie tego nie zauważam, ani nie rozumiem? Chciałbym, żeby każdy "hejterski" tekst miał w sobie tyle zazdrości i nienawiści, tyle ile kilka zdań z tego wpisu: "Szef rady nadzorczej spółki SSA Grono z koszykówką w Zielonej Górze związany jest od 2001 roku. Była ona wówczas w tym mieście w stanie agonalnym, kiedy Zastal zaliczył dwa razy z rzędu spadki - wpierw z PLK, a w sezonie 2000/2001 z pierwszej ligi. Jasiński to nie facet przywieziony z zewnątrz w teczce, tylko człowiek bez którego na pewno nie byłoby dziś mistrzostwa Polski, występów w Eurolidze, koszykarzy grających za naprawdę konkretne pieniądze w ledwie 120-tysięcznym mieście. Tego nikt Januszowi Jasińskiego nie odbierze. Zasłużył się niesamowicie, to jest niezaprzeczalny fakt." Życzyłbym wszystkim takich okazów nienawiści.

    OdpowiedzUsuń