sobota, 28 czerwca 2014

Mistrzowski Lampe.


26 czerwca 2003 roku - draft NBA, podczas którego do najlepszej ligi świata wybrany zostaje Maciej Lampe. Równo jedenaście lat później 29-letni reprezentant Polski oddał być może najważniejszy rzut w swojej karierze, który jednocześnie zapewnił mu pierwsze ligowe mistrzostwo.

Takiej klubowej kariery jak Maciej Lampe, nie miał wcześniej i nie ma obecnie żaden inny polski zawodnik. Marcin Gortat oczywiście gra w NBA, ale występy w topowych klubach Europy go ominęły. Lampe to najlepszy towar eksportowy polskiej koszykówki w Europie, ale tak naprawdę w kraju nie jest postacią zbyt znaną, biorąc pod uwagę jego pozycję na salonach europejskiego basketu. Oczywiście wpływ na to ma fakt, że w kraju on nigdy nie grał w żadnym zespole, a i występując w reprezentacji nic znaczącego nie osiągnął. Aż trudno uwierzyć, że grając tyle lat w markowych klubach rozsianych po całej Europie popularny "Lampion" na ligowe mistrzostwo musiał czekać aż do 26 czerwca 2014 roku. 26 czerwca to szczególny dzień w sportowym życiu koszykarza - nie będzie przesadą napisanie, że najważniejszy. Przy okazji mistrzostwo zdobyte z Barceloną to także wielki sukces całej polskiej koszykówki.

Do tej pory eksportowaliśmy naszych zawodników do wielu lig, od Łotwy aż po Cypr. Adam Wójcik występował w Grecji, Hiszpanii, Włoszech, ale o mistrzostwo którejś z tych lig nigdy się nie otarł. Wójcik na obczyźnie zdobył tytuł, jednak "tylko" w lidze belgijskiej, podobnie jak w tym sezonie Mateusz Ponitka i dawno temu Dariusz Zelig. Szymon Szewczyk występując w Olimpiji Lublana zdobył trofeum ligi słoweńskiej, Michał Hlebowicki potrafił zostać mistrzem nawet dwóch różnych krajów, ale haczyk polega na tym, że dotyczy to Łotwy i Cypru. Całkiem niedawno mogliśmy się cieszyć z mistrzostwa Roberta Skibniewskiego na Słowacji i Roberta Tomaszka w Czechach, ale rozgrywki w tych krajach cieszą się jeszcze mniejszym prestiżem niż Tauron Basket Liga. Od lat mamy problem z tym, aby nasi zawodnicy występowali w najsilniejszych euroligowych klubach. Takim rodzynkiem w tym topowym towarzystwie jest Maciej Lampe.


Chimki Moskwa, Maccabi Tel Awiw, Uniks Kazań, Caja Laboral Vitoria. Na nazwanie wielkim klubem zasługuje wyłącznie Maccabi, reszta zespołów jest z bardzo solidnej półki, ale nie takiej, która może rokrocznie zapewniać kolejne trofea. Dlatego mimo ogromnego doświadczenia w relatywnie jeszcze młodym wieku Lampe nie mógł do czwartku pochwalić się pokaźną gablotą drużynowych sukcesów. Owszem, był triumf w EuroCup, medale w lidze rosyjskiej, zdobycie Pucharu Rosji, ale to ciągle było bardzo mało jak na kogoś, kto zarobił tylko na występach w Europie dobrych kilka milionów dolarów. Indywidualnie z reguły było wszystko w porządku, bo łodzianin był znaczącą postacią kolejnych zespołów. No, może poza Maccabi...

Nie licząc NBA, koszykarza w takim gigancie jak Barcelona, polski basket jeszcze nie miał. Oczywiście można być nieco rozczarowanym, bo Lampe przez długie tygodnie, a nawet miesiące pełnił marginalną role w rotacji zespołu z Katalonii. Miał jednak przebłyski, został MVP marca najsilniejszej ligi na kontynencie. I trafił decydujący rzut, który praktycznie zapewnił Barcelonie mistrzostwo Hiszpanii. Prędko takie wydarzenie zapewne się nie powtórzy. Niestety. Tym bardziej warto docenić sukces 29-latka, który od lat w pojedynkę jest ambasadorem polskiej koszykówki na czołowych europejskich parkietach. I od jedenastu lat, odkąd został wybrany w drafcie przez New York Knicks, jest na świeczniku. Pewnie, gdy kiedyś Lampe zakończy swoją karierę, będzie więcej głosów o niespełnieniu niż o sukcesach. Gdyby każdy był w Polsce tak niespełniony, zdobywalibyśmy w cuglach kolejne medale na EuroBaskecie. Facet nie ma nawet 30 lat, utrzymuje się na powierzchni od dekady, ale zawsze czegoś brakowało, by poczuć jak smakuje mistrzostwo.

Jak trudno znaleźć się w zespole walczącym o mistrzostwo w silnych rozgrywkach, na pewno wie Michał Ignerski. Koszykarz pochodzący z Lublina ma już 34 lata, ale mimo występowania w Polsce, Portugalii, Hiszpanii, Turcji, Rosji i we Włoszech, nigdy nie posmakował ligowego triumfu. Generalnie rzadko można przeczytać o sukcesach polskich zawodników poza krajem. W tym kontekście wyczyn Lampego, ale i kilka tygodni wcześniej Mateusza Ponitki w Belgii, zasługuje na szczególną uwagę. Wyczyn mający wymiar symboliczny - równo po jedenastu latach historia zatoczyła koło i 26 czerwca stał się znów datą, kiedy w sportowym życiu Polaka wydarzył się przełomowy moment.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz