sobota, 7 września 2013

Życie po Słowenii.


Wbrew apokaliptycznym wizjom po EuroBaskecie 2013 będzie istnieć jeszcze życie dla polskiej reprezentacji i nie musi być wcale to tylko wegetacja. W przypadku awansu do turnieju, który odbędzie się za dwa lata na Ukrainie, kadra po spełnieniu kilku istotnych warunków może prosperować całkiem nieźle, oczywiście jak na nasze skromne warunki. 

Maciej Lampe i Marcin Gortat wspólnie grali wcześniej w kadrze tylko w latach 2009-2010. Najbardziej uznany z graczy obwodowych Thomas Kelati w meczach o punkty z Gortatem i Lampe grał tylko trzy lata temu. Gortat, Lampe i Kelati przebywając razem na parkiecie w meczach o punkty poza Polską grali sześciokrotnie. Bilans jest tragiczny: 0 zwycięstw, 6 porażek z co najwyżej europejskimi przeciętniakami: dwa razy z Gruzją, Bułgarią, Portugalią, Belgią oraz Czechami. Być może premierowe zwycięstwo trójki liderów nastąpi jeszcze na tegorocznym EuroBaskecie (mniejsze prawdopodobieństwo), a być może już nigdy (większe prawdopodobieństwo). 

Słoweński EuroBasket nie jest ostatnią szansą dla pokolenia graczy urodzonych w pierwszej połowie lat 80. Jeśli awansujemy do następnej edycji to skład wcale nie musi być gorszy od tego z tego roku. Można zakładać, że po turnieju w kadrze nie zobaczymy już Michała Ignerskiego ze względu na już zaawansowany wiek. Thomas Kelati w roli gracza naturalizowanego tak naprawdę sprawdził się tylko na EuroBaskecie 2011, poza tym nie robił różnicy takiej jakiej od niego oczekiwano. Zawodnik o takiej charakterystyce nie będzie nam tak potrzebny jak rozgrywający a'la Walter Hodge. On jednak w kadrze Polski grać nigdy nie będzie mógł, więc trzeba będzie szukać gdzie indziej. Tu trochę zaczyna się problem. Do PLK nie są już sprowadzani zawodnicy, którzy byliby w stanie robić sporą różnicę na wysokim europejskim poziomie. Jeżeli naturalizować to kogoś, kto byłby wzmocnieniem, a nie tylko jednym z wielu, bo taką obecnie rolę pełni Kelati. Przed PZKosz. w tym temacie na pewno spore wyzwanie, bo też nie jesteśmy Gruzją i nikt paszportu za piękne oczy nie da.

Konieczność naturalizacji na pozycji rozgrywającego jest oczywista. W kraju nie ma nikogo i prędko nie będzie kogoś, kto powinien pełnić tę rolę jako starter nawet średniej europejskiej reprezentacji. Łukasz Koszarek, zresztą zapowiadający powoli odejście lub przerwę w grze w kadrze, do tego Krzysztof Szubarga, mogą jeszcze pograć kilka lat na niezłym poziomie, ale to w lidze, nie w Europie. Dobitnie to potwierdza nie tylko EuroBasket, ale całe tegoroczne lato. Jeszcze gorzej, że poza nimi nie widać nikogo. Grzegorz Grochowski ma już 20 lat, a nie wychylił nosa poza pierwszą ligę, do tego jego wzrost jest zaprzeczeniem trendu, który panuje teraz w Europie na pozycji playmakera. To musi być atletyczny zawodnik z odpowiednim wzrostem, najlepiej powyżej 190 cm Zakładając jednak, że mamy naturalizowaną i wartościową "jedynkę" można zacząć w końcu coś zbudować. Naturalizacja jest to opcja oczywiście jedynie doraźna i na dłuższą metę nie załatwi niczego, ale wyjścia w najbliższym czasie z tej sytuacji nie ma.

Pozycje 2-3, czyli gdzie z jednej strony jest kłopot "bogactwa", a z drugiej kłopot braku odpowiedniej jakości. W ciągu dwóch lat najbardziej powinien rozwinąć się Mateusz Ponitka, coraz lepszy z sezonu na sezon staje się też Adam Waczyński. Ponitka będzie miał 22, Waczyński 26 lat, też ich rola w zespole powinna tylko wzrastać. W PLK jest tylko jeden kandydat, który musi w końcu odpalić na całego. To kolejny wicemistrz świata z 2010 roku - Michał Michalak, klasyczna dwójka i ktoś, kto rzutowo już jest nieźle predysponowany. Jeśli w ciągu dwóch lat rozwinie się mentalnie, fizycznie i sportowo, a wszystko na to wskazuje, że będzie starterem w Treflu Sopot, powinien spokojnie znaleźć swoje miejsce w reprezentacji. Obecni teraz w kadrze Przemysław Zamojski i Michał Chyliński pewnego poziomu nie przeskoczą nigdy. Zamojski, który z powodów zdrowotnych dość późno wskoczył w pełni na ten reprezentacyjny poziom będzie za dwa lata bardziej doświadczonym zawodnikiem niż jest teraz. W 2015 roku jako już ograny w Eurolidze 29-latek w rezerwie by się pewnie przydał, a też.lepszych od niego wielu w kraju nie ma. Jest jeszcze Dardan Berisha, ale po swoich decyzjach dotyczących rozwoju kariery na dziś jest zawodnikiem, dla którego nie ma miejsca w kadrze. Jeśli w końcu znajdzie poważny klub, na pewno też powinien być na radarze ludzi w PZKosz.

Pozycja niskiego skrzydłowego to jest problem równy temu co mamy na rozegraniu. Próbowano różnych koncepcji przez lata, ale nie ulega wątpliwości, że najlepszy i tak był na tej pozycji Ignerski. W ciągu dwóch lat można jedynie spoglądać na NCAA i Tomasza Gielo, ale tutaj jest też sporo wątpliwości. Grający w słabej uczelni (nawet mimo wygrania swojej równie słabej konferencji) i nie robiący tam furory Gielo miałby być zbawieniem na naszą newralgiczną pozycję, to trochę hurraoptymistyczne podejście. Za dwa lata skończy ligę akademicką, być może w ciągu tych najbliższych sezonów udowodni, że warto bardziej odważnie postawić na niego w kadrze. Póki co nie wygląda na kogoś, kto byłby w stanie zrobić różnicę jakościową w naszej drużynie. Jest jeszcze Olek Czyż, ale tutaj 23-latka po NCAA chyba będzie trzeba bardziej traktować jako silnego skrzydłowego. Na tej pozycji głównie grał w wicemistrzu Włoch, Virtusie Rzym i miewał przebłyski dobrej gry. Problem w tym, że Czyż nie był jeszcze nigdy nawet na zgrupowaniu kadry. Na pewno jest to gracz warty wnikliwej obserwacji, bo zawodnika w tak w miarę młodym wieku i pełniącego pewną rolę w silnej lidze poza Czyżem nie mamy.

Pod koszem jesteśmy zabezpieczeni na najbliższe kilka lat, przynajmniej tak się wydaje. Gortat i Lampe mają przed sobą spokojnie jeszcze kilka sezonów gry na najwyższym poziomie. Zwłaszcza na pozycjach podkoszowych, gdzie można nadrabiać doświadczeniem, obecni 28-29 latkowie nadal powinni grać w tej kadrze i tam jest ich miejsce. Na "czwórce" jest Czyż, na centrze jeszcze Przemysław Karnowski, który będzie jeszcze tylko lepszy. Nie ma co dramatyzować ze względu na wiek, w wielu reprezentacjach grają 32-33 latkowie i radzą sobie bardzo dobrze. Szymon Szewczyk też może jeszcze pograć sezony na wysokim poziomie. Najcenniejszy jest Karnowski, bo poza nim na pozycji centra wśród zawodników do 25 lat jest kompletna pustynia.

Po spełnieniu następujących warunków: a) chęć gry w kadrze wszystkich najlepszych, b) szybszy rozwój zawodników z rocznika '93, c) naturalizowanie rozgrywającego, który robiłby różnicę na skostniałym obecnie obwodzie, reprezentacja Polski w 2015 roku może być ciekawą mieszanką rutyny z młodością. Prawdopodobnie wtedy też zawodnicy tacy jak Koszarek, Szewczyk, Lampe, Gortat będą mieli już naprawdę ostatnią szansę na pokazanie się z dobrej strony w kadrze. Zjazd w dół reprezentacji rozpocznie się pewnie dopiero jak zakończą oni reprezentacyjne kariery. Można narzekać na tych liderów, ale lepszych nie ma. I w ciągu najbliższych lat pewnie nie będzie.

Subiektywny skład na (w przypadku awansu na EuroBasket) reprezentacji Polski w 2015 roku:

gracz naturalizowany       ???
Łukasz Koszarek            31 lat
Przemysław Zamojski      29 lat
Mateusz Ponitka             22 lata
Adam Waczyński            26 lat
Michał Michalak              22 lata
Tomasz Gielo                  22 lata
Olek Czyż                       25 lat
Maciej Lampe                 30 lat
Szymon Szewczyk          33 lata
Marcin Gortat                  31 lat
Przemysław Karnowski    22 lata         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz