poniedziałek, 3 lutego 2014

Karykatura rywalizacji.


Dziś rozlosowano grupy eliminacyjne do EuroBasketu 2015, który zostanie rozegrany na Ukrainie. Zanim to nastąpi, reprezentacja Polski rozegra mecze z Niemcami, Austrią oraz Luksemburgiem. I sztuką będzie nie awansować z takiej grupy.

Po decyzji FIBA z września 2010 roku, gdy rozszerzono grono uczestników EuroBasketu do 24 zespołów, eliminacje do truniejów tej rangi przypominają i pewnie będą jeszcze długo przypominać karykaturalną rywalizację. W Europie nie ma tylu silnych zespołów, które zasługują na udział w ME, a co dopiero myśleć o wyrównanych kwalifikacjach. Skutkiem decyzji międzynarodowej federacji jest dziś sytuacja, w której z eliminacji na EuroBasket awansuje 50% drużyn. To spory odsetek, tym bardziej zważywszy na fakt, że część najlepszych europejskich zespołów ma już dawno zapewniony udział na Ukrainie. Tym samym w sierpniu kibice koszykówki na Starym Kontynencie przed mistrzostwami świata będą mogli pasjonować się pojedynkami typu Macedonia - Dania, Rosja - Szwajcaria czy Bośnia i Hercegowina - Islandia. Typowa kadłubowa rywalizacja, w której wynik jest dla wszystkich dawno znany przed pierwszym gwizdkiem.

Jeśli na ostatnim EuroBaskecie była spora grupa koszykarzy nieobecnych z różnych powodów, nasili się to jeszcze bardziej przed letnimi kwalifikacjami. Rosjanie nie będą potrzebować całego zaciągu CSKA Moskwa  lub kogokolwiek z NBA, Włosi swojego zaciągu z NBA, by wysoko ograć Szwajcarię. Tak samo Niemcy, u których już dziś można być pewnym, że zabraknie z NBA nie tylko Dirka Nowitzkiego. Dobrą decyzją więc jest sam fakt, iż postanowiono skrócic eliminacje i zamiast dziesięciu, każdy zespół rozegra tylko sześć spotkań. Stosując metodę kwalifikacji z piłki ręcznej lub siatkówki, równie dobrze można było pomyśleć o rozegraniu jednego turnieju kwalifikacyjnego i z niego wyłonić finalistów. Z uwagi na to, że kwalifikacje to jedyna okazja w roku, by oglądać reprezentację w swoim kraju, to raczej nie byłaby jednak dobra decyzja. Ciekawe tylko ile widzów będą w stanie przyciągnąć mecze w Polsce. Juz wiadomo, że premierowe spotkanie rozegramy z Niemcami i tu o frekwencję można być na pewno spokojnym. Odwrotnie niż w potyczkach z Luksemburgiem i Austrią, które zostaną rozegrane jako ostatnie spotkania w eliminacjach. Tutaj jedyną atrakcją może być tylko okazja do obejrzenia w akcji Rasida Mahalbasicia, byłego zawodnika Asseco Prokomu Gdynia.

To będą dopiero drugie kwalifikacje rozgrywane według nowej formuły. Dziś "grupę śmierci" tworzą Czarnogóra, Izrael, Bułgaria i Holandia i z dużym prawdopodobieństwem awansują z tej czwórki dwa zespoły. Natomiast jeszcze w kwalifikacjach do EuroBasketu 2009 swoistą "grupę śmierci" stanowiły następujace zespoły: Serbia, Bułgaria, Włochy, Finlandia i Węgry. I też nie zawsze wychodziły dwa zespoły. Skala trudności była jednak zdecydowanie większa. Dość powiedzieć, że aktualni mistrzowie Europy, Francuzi przegrali kwalifikacje do ME w Polsce, a o ich awansie na turniej przesądził dopiero ostatni turniej barażowy na kilka tygodni przed imprezą. Dziś natomiast awans Szwecji, Wielkiej Brytanii lub Portugalii zbytnio już nie dziwi. Zwrot "wygrać kwalifikacje" uległ totalnej dewaluacji i nie jest dziś żadnym sukcesem. Dziś będąc europejskim średniakiem trzeba się mocno postarać, by na EuroBasket się nie zakwalifikować. Warto o tym pamiętać jak koszykarska centrala lub osoby związane z drużyną będą przypominały polskim kibicom o "sukcesie", czyli awansie do Mistrzostw Europy w 2015 roku. Może dlatego, że jeszcze nie tak dawno nie potrafiliśmy przebrnąć kwalifikacji aż cztery razy z rzędu. Awans jednak w obecnych warunkach, które tylko pozornie można nazywać rywalizacją, jest absolutnym obowiązkiem. Wystarczy napisać, że aby go osiągnąć, zapewne wystarczy wygrać po dwa mecze z Austrią i Luksemburgiem.

FIBA ze względów głównie finansowych nie odejdzie już od formuły 24-zespołowego EuroBasketu. Jeśli prędko w wielu krajach Europy poziom koszykówki drastycznie się nie podniesie, będziemy świadkami kolejnych kadłubowych kwalifikacji za dwa lata i dalej. Może w takim razie skończyć z farsą i od razu rozszerzyć EuroBasket do 32 zespołów? Byłaby w końcu szansa na to, by reprezentacja Polski wygrała po latach na ME trzy spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz