czwartek, 5 grudnia 2013

Matadorzy zza łuku.


Juan Carlos Navarro już dawno został koszykarską legendą. Wciąż trwająca kariera na absolutnie najwyższym europejskim poziomie dostarcza co rusz kolejnych wyczynów nieosiągalnych dla wszystkich innych koszykarzy występujących aktualnie na Starym Kontynencie. Tym razem, dokładnie w niedzielę 1 grudnia 2013 roku, Navarro po raz tysięczny trafił za za trzy punkty w lidze ACB. Jednocześnie jednak zdecydowanie przed nim w tej kategorii jest niedościgniony Alberto Herreros. 

Navarro w koszykówce międzynarodowej osiągnął praktycznie wszystko, teraz w wieku 33 lat rozgrywa sezon, po którym czeka go ukoronowanie wielkiej kariery. Mistrzostwa świata w 2014 roku będą rozgrywane w Hiszpanii i jednocześnie zapewne zakończą wspaniałą reprezentacyjną kartę hiszpańskich koszykarzy urodzonych w 1980 roku, właśnie z Navarro, Pau Gasolem i Felipe Reyesem na czele. Zanim jednak Hiszpanie w tym składzie podejmą kolejną próbę detronizacji reprezentacji Stanów Zjednoczonych, Navarro potrafi cały czas zachwycać publiczność w całej Europie. Mimo, że, nie ma co ukrywać, poprzedni sezon był dla "La Bomby" ogólnie dość przeciętny, a w tym też bywa na razie różnie, samo nazwisko nadal ma sporą magię. Całkowicie zasłużenie zresztą - w końcu to mistrz świata, dwukrotny mistrz Europy, dwukrotny wicemistrz olimpijski, dwukrotny mistrz Euroligi i jej najlepszy strzelec w historii, to tylko najważniejszy wycinek jego bogatej w zdobyte trofea kariery.

Navarro oprócz ogromnego talentu ma również spore szczęście. Można stwierdzić, że urodził się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Wielkich strzelców było wielu, ale nie każdy miał tyle szczęścia, by oprócz wielkich indywidualnych wyników osiągać też sukcesy ze swoimi zespołami. Klasyczny przykład to Oscar Schmidt, między innymi najlepszy strzelec trzech kolejnych turniejów olimpijskich (1988, 1992, 1996) oraz hiszpańskiej ACB w 1994 roku w barwach Valladolid. Jeden z najlepszych graczy w historii koszykówki międzynarodowej indywidualnie osiągnął praktycznie wszystko, jednak nie miało to żadnego przełożenia na znaczące sukcesy ze swoją (zbyt słabą na sukcesy) reprezentacją i często w czasie kariery klubowej. Navarro jest w innej sytuacji, wszak oprócz sporej ilości nagród indywidualnych może już teraz czuć się jako koszykarz całkowicie spełniony i jako ten, który pogodził nagrody indywidualne z drużynowymi.


Cała hiszpańska "złota generacja", czyli zawodnicy urodzeni na początku lat 80-tych, przyćmiła wcześniejsze pokolenie, w którym też nie brakowało wielkich nazwisk. Jednym z nich był Alberto Herreros, strzelec z najwyższej półki. On nie miał jednak takich sprzyjających warunków jak Navarro. Herreros był przedstawicielem generacji koszykarzy, którzy byli bardzo solidni, grali w najsilniejszych  klubach ACB, ale na dużych turniejach wystarczało z reguły to na miejsca w okolicach 5-8. Tak było przez długi okres czasu, przełom nastąpił w 1999 roku, kiedy reprezentacja Hiszpanii na EuroBaskecie nieoczekiwanie dotarła do finału, przegrywając w nim z Włochami. Natomiast pierwszy raz na dużej imprezie los Navarro i Herrerosa skrzyżował w igrzyskach olimpijskich w Sydney. Wówczas pierwsze skrzypce grał doświadczony, wtedy 31-letni Herreros, a 20-letni Navarro miał nabierać doświadczenia. Z kolei ostatni raz dwójka najlepszych strzelców za trzy w historii ACB grała wspólnie na ME 2003 rozgrywanych w Szwecji, gdzie Hiszpanie sięgnęli po srebrny medal. Późniejszych latt wielkich sukcesów doczekał już tylko "La Bomba".

Między innymi przez wyniki osiągane głównie od 2006 roku Herreros, mimo swej wielkości, musiał znaleźć się w cieniu najlepszej europejskiej drużyny w XXI wieku, jaką bez wątpienia są w tym stuleciu Hiszpanie. Tymczasem obecnie 44-letni były gwiazdor Estudiantesu i Realu Madryt urodził się zbyt wcześnie, by dostąpić koszykarskiego olimpu na Starym Kontynencie. Najlepszy rzucający za trzy w historii ligi hiszpańskiej (aż 1233 celne rzuty!) nie miał też szczęścia do sukcesów klubowych. Przyszedł do Realu ( przed sezonem 1996/1997) w momencie, gdy "Królewscy" akurat nieco spuścili z tonu i nie byli już taką siłą jak choćby jeszcze w 1995 roku, gdy wygrywali w Eurolidze mając w składzie Arvydasa Sabonisa. Dlatego w ciągu dziewięcioletniej przygody z Realem udało się zdobyć jedynie dwa mistrzostwa Hiszpanii oraz Puchar Europy będący zaledwie zapleczem Euroligi. To naprawdę niewiele jak na Real Madryt, najbardziej utytułowany koszykarski klub w historii europejskiego basketu.

Z czasem historia zapewne zdecydowanie wyżej oceni osobę Juana Carlosa Navarro niż Alberto Herrerosa. Navarro został legendą za koszykarskiego życia i swoje osiągnięcia indywidualne idealnie łączył z kolekcjonowanie kolejnych trofeów. Kariera Herrerosa w klubie i reprezentacji przebiegała przez większą część kariery zdecydowanie inaczej. Przy okazji trafionej tysięcznej trójki z 1 grudnia przez "La Bombę" warto wrócić jednak do byłego asa madryckich klubów. Przynajmniej w jednej kategorii Herreros na zawsze będzie zdecydowanie przed swoim słynniejszym następcą, "La Bombą" Navarro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz