sobota, 6 lipca 2013

Od A do C, czyli przegląd kadr.


Jest deklaracja Marcina Gortata, że zagra na EuroBaskecie. Ostateczną decyzję co do kadry podejmie oczywiście Dirk Bauermann, ale każdy może stworzyć swoja wirtualną dwunastkę. Można pójść dalej i sprawdzić stan posiadania polskiego basketu głębiej. A im dalej, tym tylko gorzej.

Przed każdym turniejem następuje selekcja, więc z kogoś trzeba wcześniej wybierać. Jeśli można mówić, że nie ma ludzi niezastąpionych, w to w przypadku krajowej koszykówki to się nie sprawdza. Dysproporcje pomiędzy poszczególnymi zawodnikami nie niektórych pozycjach są ogromne. Oto całkowicie subiektywny przegląd stworzonej kadry A na EuroBasket w oparciu o powołania Bauermanna oraz kadry B i C stworzone wyłącznie (na szczęście!) na potrzeby tego tekstu.

Kadra A na EuroBasket 2013:

PG: Łukasz Koszarek, Krzysztof Szubarga
SG: Przemysław Zamojski, Michał Chyliński, Mateusz Ponitka
SF: Adam Waczyński, Thomas Kelati
PF: Michał Ignerski, Maciej Lampe, Szymon Szewczyk
 C: Marcin Gortat, Adam Hrycaniuk

Niemiecki trener wpierw podał listę 21 nazwisk, niedawno skreślając z niej dodatkowo czterech zawodników. W dwunastce tutaj prezentowanej jest wszystko co najlepsze ma polski basket w tym momencie do zaoferowania, jeśli biorąc tych, którzy chcą grać w kadrze. Na rozegraniu ten sam duet od lat i co gorsza, nie wydaje się, żeby miało to się prędko zmienić. Już 29-latkowie nie muszą czuć żadnej presji, bo i zwyczajnie nie ma kogo. Na pozycjach 2-3 teoretycznie jest kłopot bogactwa, ale z całej gromadki tylko Thomas Kelati od lat występuje na europejskim poziomie. Zamojski, Waczyński, Chyliński to uznane firmy tylko w Polsce.
Im bliżej kosza, tym lepiej. Mamy jeden z lepszych podkoszowych zestawów w Europie: Gortat-Lampe, do tego Ignerski i Szewczyk na ławce to potencjał, jakiego wiele europejskich krajów może tylko nam pozazdrościć. Ogólnie prezentuje się to nad wyraz korzystnie, zwłaszcza jak na mizerię jaką trzeba było oglądać w polskiej kadrze od początków XXI wieku. 
Nie takie też zespoły potrafiły ostatnimi czasy zaskoczyć i znaleźć się wysoko na EuroBaskecie. Przecież nie po to doświadczeni 30-latkowie będą przygotowywać się przez sześć tygodni, żeby zagrać pięć meczów i  rozjechać się do domów. Przy sprzyjających warunkach awans tego zespołu do czołowej ósemki nie musi być wcale jakąś wielką niespodzianką.

Kadra B:

PG: Robert Skibniewski, Kamil Łączyński
SG: Łukasz Wiśniewski, Dardan Berisha, David Logan, Jakub Dłoniak
SF: Paweł Leończyk, Tomasz Gielo
PF: Aleksander Czyż, Damian Kulig
 C: Przemysław Karnowski, Robert Tomaszek

Początek mizerii polskiej koszykówki pojawia się już przy kompletowaniu zaplecza dla pierwszej reprezentacji. Na rozegraniu powinny się pojawić tak naprawdę dwa wakaty, bo Skibniewski i Łączyński, ani pozostali, to nie powinien być poziom czołówki playmakerów w kraju, który marzy o awansie do ćwierćfinału Eurobasketu. W prawie 40-milionowej Polsce ciężko znaleźć kandydatów, którzy graliby na tej pozycji w poważnej lidze, zakładając, że takową jest PLK. Pierwszej ligi lub rozgrywek u naszych południowych sąsiadów za takowe przecież uznawać się nie powinno. 
Pozycje 2-3, podobnie jak pierwsza kadra, także przejawiają się oznaką kłopotów bogactwa. Dużo robi w tym czysto hipotetyczna obecność Logana, ale są też Berisha, Wiśniewski, którzy grali na ostatnich mistrzostwach i eliminacjach. Jest jeszcze król strzelców PLK w ostatnim sezonie, więc o pozycji rzucającego obrońcy, w przeciwieństwie do "jedynek", źle powiedzieć nie można. Inaczej jest jednak z sytuacją pod koszem. 
O ile na pozycji silnego skrzydłowego jesteśmy nieźle zabezpieczeni jak zaplecze (Kulig, Czyż), o tyle centrów z pierwszym składem łączą nie umiejętności, a tylko szlifowanie kariery za Oceanem. Tomaszek znalazł się w tym zestawie wyłącznie na zasadzie "z braku laku". Pomijając pozycje rozgrywających i środkowych jednak nie byłoby jeszcze jakoś specjalnie źle. Prawdziwy dramat rozpoczyna się poziom niżej, jeśli ktoś chciałby stworzyć szeroką, na przykład 30-osobową kadrę.

Kadra C:

PG: Marcin Flieger, Grzegorz Grochowski
SG: Michał Michalak, Piotr Pamuła, Kamil Chanas
SF: Marcin Sroka, vacat
PF: Jakub Wojciechowski, Robert Witka, Aaron Cel
C: Adam Łapeta, vacat

Zestaw, który mógłby wzbudzić najwięcej kontrowersji. Obecność Łapety jest tylko spowodowana wzrostem i brakiem konkurencji (!), a pozostawione wakaty to przejaw rzucenia na ring ręcznika i poddania się nad głowieniem, kto by się tu jeszcze mógł pojawić. Nie nadaje się tu z połowa, ale z czegoś trzeba było wybrać. Ponownie nieźle obsadzona "dwójka", jeszcze wyróżnić można silnych skrzydłowych i na tym koniec plusów. Na rozegraniu ponownie pierwszoligowcy, a pozycja centra powinna być idealnym symbolem skromności kadrowych w polskim baskecie. 

Tyle mówi się o szkoleniu, o tym, że mamy klasowych podkoszowych. Owszem, mamy, ale tylko kilku na poziomie pierwszej reprezentacji, dalej (poza perspektywicznym Karnowskim) nie będzie kim tej pozycji obsadzić w kolejnych latach. Bardzo dobrze, że Bauermann nie powoływał  do szerokiej kadry trzeciego rozgrywającego. Po co robić sztuczną selekcję, jak wiadomo, że na tej pozycji mamy jak na razie tylko dwóch wartościowych zawodników. A jak będzie trzeba, to rozegra ktoś choćby z niskich skrzydłowych. Efekt będzie może i lepszy niż męczarnie z przejściem połowy przez Skibniewskiego. 
Tak już jest, że w polskiej koszykówce reprezentacja zbiera się każdego lata na zasadzie pospolitego ruszenia. Od wyselekcjonowania drużyny dużo trudniejszym zadaniem jest zebranie wszystkich najlepszych w jednym miejscu w tym samym czasie. Wszystko na to wskazuje, że po raz drugi w XXI wieku nastąpi to jeszcze w tym miesiącu. Dobrze byłoby to wykorzystać, bo na zastępców nie ma co liczyć. Zresztą ich praktycznie nie ma.

3 komentarze:

  1. nie brakuje przypadkiem Tomka Śniega w B lub C ?!

    OdpowiedzUsuń
  2. To był spory dylemat. Coś jednak podpowiadało, że Śnieg w pierwszej lidze nie grałby wcale lepiej niż Ci, którzy są już na liście. Na pewno był brany pod uwagę, tylko od kilku lat "jedzie" na jednym dobrym sezonie.
    Dobrze, że akurat na pozycji rzucającego obrońcy nie ma takiej nędzy. Wtedy musiałbym dopisać chyba jeszcze Iwo Kitzingera/Marcina Kosińskiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. koniec sezonu pokazal ze,mozna na niego postawić. Wg mnie jego miejsce jest zamiast Łączki który przeplatal dobre mecze ze slabymi w I lidze!!!

    OdpowiedzUsuń