niedziela, 25 sierpnia 2013

Reprezentacja od A do Z.


Przygotowania do EuroBasketu 2013 zbliżają się ku końcowi. Zainteresowanie kadrą w ciągu ostatnich trzydziestu dni było większe niż łącznie przez poprzednie jedenaście miesięcy. Oto trochę nietypowe podsumowanie tego, co działo się wokół zespołu narodowego (i nie tylko) w ostatnim czasie.

A jak Akcje 1 na 1. Podstawowy element koszykówki, który bardzo rzadko można oglądać w wykonaniu Polaków. Nie ma w kadrze graczy obwodowych, którzy grając na koźle są w stanie regularnie w ten sposób penetrować i zdobywać punkty. Ogranicza to ofensywę, która przy agresywniejszej obronie rywali na Słowenii może wyglądać nieco siermiężnie.

B jak Bójka w Antwerpii. Jedna z tych sytuacji, która była szeroko komentowana i analizowana po turnieju w Belgii, momentami nawet częściej niż sam mecz. Dobrze, że zawodnicy wstawili się za "Bestią", ale nie ma co aż tak bardzo przeceniać tego zachowania - tak zachowałaby się większość drużyn. Niestety nie w każdym spotkaniu za wbiegnięcie na parkiet nie będzie dyskwalifikacji.

C jak Cole Hairston. Trochę przypadła mu rola takiego "kata" w kadrze, bo jako trener przygotowania motorycznego daje zawodnikom ostro w kość, zwłaszcza na początku przygotowań. Jest jednak lubiany przez zawodników, bardzo szanowany za swój warsztat i na pewno zadbał o to, by we wrześniu kondycji Polakom nie zabrakło. Grając agresywnie w defensywie i przy już ograniczonej rotacji będzie ona bardzo potrzebna.

D jak Dwie Wieże. Wszystko już zostało rozłożone na czynniki pierwsze w temacie Maciej Lampe - Marcin Gortat. Największy atut kadry i duet, który jest w absolutnym europejskim topie. Łącznie 30-35 punktów i 15 zbiórek to średnie, które dwaj zawodnicy pochodzący z Łodzi mogą osiągać co mecz. Podkoszowi żadnej innej reprezentacji na EuroBaskecie nie będą pełnili aż tak istotnej roli w swoich zespołach jak nasza dwójka.

E jak Eugeniusz Kijewski. Nieco już zapomniany na najwyższym szczeblu ligowym trener, którego nazwisko jest i będzie wspominane pewnie też w czasie EuroBasketu. Kijewski jako ostatni wprowadził Polaków do ćwierćfinału. Abstrahując od trenerki, o powtórzenie wyniku z 1997 roku teraz byłoby łatwiej, gdybyśmy na obwodzie mieli teraz gracza tej klasy co "Kijek" z czasów Lecha Poznań.

F jak Filmiki promocyjne PZKosz. Wrzucane do sieci materiały z przygotowań kadry to bardzo dobra inicjatywa ze strony koszykarskiej centrali. Reprezentacja, która jak żadna inna w Polsce żyje w uśpieniu przez dziesięć miesięcy, potrzebuje takich ciekawych, trochę promocyjnych elementów. Hitami internetu nie będą, ale to dobry pomysł, by pokazać kadrę też trochę od kuchni.

G jak Globus. Jedyna hala w Polsce, która dostąpiła zaszczytu organizacji meczów reprezentacji w 2013 roku. Miało być lekko, łatwo i przyjemnie, ale Ukraińcy te nastroje w lubelskiej hali trochę jednak zmącili. Dziwi też, że jak na jedyne mecze kadry w Polsce w tym roku frekwencja wcale nie była zachwycająca.

H jak Hrycaniuk Adam. Ma spore szczęście, że w kadrze nie ma Szymona Szewczyka i Aleksandra Czyża, bo patrząc na boiskowe męczarnie "Bestii" trudno spodziewać się, by w takiej formie wygrałby rywalizację ze skrzydłowymi z ligi włoskiej. Jego udział na EuroBaskecie powinien być bardziej symboliczny, przy tej konkurencji pod koszem może otrzymać maksymalnie kilka minut. I to przy sprzyjających warunkach.

I jak Ignerski Michał. Strasznie szybko ten czas minął, jeśli "Igi" jest już najstarszym 33-letnim graczem w kadrze. Ostatni dzwonek dla niego na to, by coś jeszcze na szczeblu międzynarodowym ugrać. I też w karierze klubowej, bo mimo, że występował w najmocniejszych ligach, drużynowych sukcesów zbyt wiele nie osiągnął. Chociaż w tym jest podobny do swojego byłego klubowego kolegi, Allena Iversona.

J Jeter Pooh. Klasyczny przykład naturalizacji. Czarnoskóry i niewysoki playmaker oraz szczęśliwy obywatel naszych wschodnich sąsiadów, a ostatnio gracz ligi chińskiej. To rzut Jetera sprawił, że Polacy przegrali mecz w najbardziej frajerski sposób, jaki tylko można sobie wyobrazić. I jednocześnie nie pozwolił nam na osiągnięcie po turnieju w Lublinie niespotykanej od lat serii sześciu zwycięstw z rzędu.

K jak Krzysztof Stanowski. Twórca weszło.com sprawił, że kolejnych kilka tysięcy osób dowiedziało się o reprezentacji Polski. Stanowski wrzucił na swój profil na Facebooku zdjęcie z Przemysławem Karnowskim, Michałem Michalakiem i Tomaszem Gielo. I jak dodał, to pierwsza sytuacja, że to nie on, a sami sportowcy poprosili go o wspólne zdjęcie. Było to podczas meczu Lechii Gdańsk z Barceloną na PGE Arenie.

L jak Leo Beenhakker. Trener, który podobnie jak Dirk Bauermann, twierdził, że w Polsce talentów nie brakuje i też mamy świetnych graczy. Holenderski trener to chyba jednak nie najlepszy przykład do naśladowania, bo w reprezentacji skończył marnie - zwolniono go praktycznie w wywiadzie telewizyjnym dla TVN 24 po klęsce ze Słowenią na wyjeździe. Miało to miejsce 9 września. Teraz 9 września kończymy fazę grupową meczem ze... Słowenią na jej terenie. Nie, ta sytuacja się nie powtórzy, nie tylko dlatego, że na mistrzostwa zapewne nie wybiera się nikt z TVN 24.

M jak Monachium. Jeśli Bauermann osiągnie dobry wynik z kadrą, to do siedziby Bayernu Monachium PZKosz. powinien wysłać auto wypełnione w całości najlepszym polskim piwem w ramach podziękowań ze przedwczesne zrezygnowanie z usług niemieckiego trenera. Dzięki temu Bauermann był bezrobotny i mógł przyjąć ofertę z PZKosz. A piwo, gdzie jak gdzie, ale w Bawarii się nie zmarnuje, wszak niedługo po EuroBaskecie odbędzie się coroczny Oktoberfest.

N jak Napompowany balon. Ćwierćfinał, mistrzostwa świata, może medal. Nawet ostrożni do tej pory zawodnicy mówią bardziej otwarcie o celach na wrzesień. Mamy najlepszy zespół od lat, ale cały czas na papierze jest około dziesięć mocniejszych od nas drużyn. Z tego co powszechnie wiadomo, medale są tylko trzy. Coś jednak podpowiada, że apogeum balonu nastąpi po meczach z Gruzją i Czechami.

O jak Ogórki z Wielkiej Brytanii. Po sparingu z Wielką Brytanią wiadomo, że nic nie wiadomo. Dziwnym trafem skuteczność za trzy wzrasta w meczach z Brytyjczykami i Gruzinami, a słabnie z lepszymi zespołami. Mecze takie jak z Wielką Brytanią nie dają żadnej informacji na temat siły zespołu, to tylko bardziej pożyteczny trening. Takiej swobody przy oddawaniu rzutów nie będzie na EuroBaskecie pewnie ani przez minutę.

P jak Polsat. Stacja powróciła do koszykówki na całego. Wzięła wszystko hurtem w pakiecie łącznie z EuroBasketem. Wiadomo, że mecze Polaków będą transmitowane na Polsacie Sport News, co jest dobrą decyzją. Nie powtórzy się więc sytuacja z ME 2007, kiedy stacja puściła trzy mecze Polaków wyłącznie w kanale zamkniętym. 

R jak Rozmowy z Gortatem. Każdy wywiad z Gortatem to pewnik, że będzie coś kwiecistego. Tym razem można było przeczytać o chęci zniszczenia Marca Gasola i generalnie każdego przeciwnika. To nie powinno dziwić, już w 2009 roku Gortat mówił "Naszą drużynę stać na zdobycie medalu w Mistrzostwach Europy".

S jak Sarenka. Nowy pseudonim Przemysława Karnowskiego. Środkowy Gonzagi nie wygląda już jak olbrzym wyciągnięty na parkiet prosto po stołowaniu się w punkcie z kebabami, tylko jak w miarę dbający o siebie dojrzały center. Patrząc na posturę i wzrost aż trudno uwierzyć, że nie ukończył jeszcze 20 lat. Porusza się zdecydowanie lepiej niż rok temu, choć gołym okiem daje się zauważyć w tym elemencie jeszcze mankamenty. W ataku na razie też trochę jednostajny, ale na tyle minut ile powinien otrzymywać na Słowenii, jego repertuar w zupełności wystarczy.

T jak Twitter. Jeśli ktoś nie ma telewizora, ani dostępu do streamów i nie ma skąd dowiedzieć się o przebiegu meczu, powinien wejść na Twittera. Każdy sparing jest na bieżąco i w żywy sposób komentowany. Brakuje chyba tylko, żeby sam Bauermann zaczął jeszcze "ćwierkać".

U jak Urugwaj. Kraj tak odległy Polsce jak czasy, kiedy nasza reprezentacja grała po raz ostatni (zresztą jedyny) na mistrzostwach świata. Miało to miejsce właśnie w Urugwaju w 1967 roku. Przyszłoroczny mundial odbędzie się też w kraju, gdzie językiem urzędowym jest hiszpański. By awansować do mistrzostw, trzeba zająć miejsce w szóstce, a z dużym prawdopodobieństwem powinna wystarczyć siódma lokata.

V jak Vanoli Cremona. Klub ligi włoskiej, w którym karierę kontynuował będzie Olek Czyż. Stawiający kosztem kadry na nierealne marzenia o NBA 23-letni już skrzydłowy nie miał okazji jeszcze zadebiutować w reprezentacji. Szkoda, bo tak młodych i atletycznych zawodników na poziomie reprezentacyjnym bardzo brakuje.

W jak "Walę tróję". Słynne już słowa Łukasza Koszarka w dużym stopniu oddają ofensywną taktykę kadry. Jeśli podwajani są Gortat lub Lampe, piłka krąży po obwodzie aż do momentu, kiedy ktoś nie podejmie decyzji, żeby "walić tróję". Jest to taktyka ryzykowna, bo ile spotkań można tak wygrać? Trójki przecież nie w każdym meczu będą lądować w koszu.

Z jak Zagorski Witold. Wielki trener, który równo pięćdziesiąt lat temu doprowadził reprezentację do największego sukcesu w historii polskiej koszykówki, zdobywając srebrny medal na ME. Warty jest odnotowania fakt, że powstaje książka "Srebrni Chłopcy Zagórskiego" poświęcona właśnie temu osiągnięciu. Na Słowenii na powtórkę nie ma co liczyć, ale w kontekście zbliżających się ME i rocznicy przypominanie przez media zespołu Zagórskiego jest warte odnotowania.

1 komentarz:

  1. Tym bardziej opłaca się wykupić Iplę! Fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń